Błąd
  • JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 564
A+ A A-

Wywiad z Richardem Barbieri z Porcupine Tree, Hala Orbita, Wrocław, 28.10.2009

O Ryszardach, Królach, Królach Ryszardach, Królach Muzyki, Muzyce i Fortepianie

Każdy z nas dostał 20 minut na spotkanie i rozmowę z Richardem Barbierim. Nie dużo to czasu, żeby rozwinąć jakieś spore wątki, ale też nie mało. Można było zadać kilkanaście pytań i poprowadzić rozmowę wg własnych zasad, bowiem Richard nie był wylewny w odpowiedziach, ale również nie odpowiadał zdawkowymi „tak”, lub „nie”. Po prostu rzetelnie odpowiadał na zadawane pytania. Był nieprzenikniony, a zza ciemno-fioletowych okularów nie było widać jego oczu. Nie okazywał specjalnych emocji, ale był bardzo uprzejmy i miły. Udało mi się parę razy doprowadzić go do śmiechu, co spowodowało, że rozmowa płynęła bardzo przyjemnie i szybko. Nim się obejrzałem, czas przeznaczony na wywiad się skończył, a następny petent czekał już swoją kolej.

Ryszard Lis: Jak się masz?

Richard Barbieri: W porządku, dziękuję.

RL: Ty jesteś Ryszard, i ja jestem Ryszard. Znasz może znaczenie imienia Ryszard (Richard)?


RB: W różnych krajach to imię ma różne znaczenie. Jakie ty masz znaczenie na myśli?

RL: To jest stare niemieckie imię.

RB: Tak jest!

RL: Ric – znaczy siła, moc, Hart – znaczy twardy, silny. Tak, więc, jesteś człowiekiem posiadającym moc.

RB: Masz rację!

RL: Lubisz Polskę?

RB: Oh, ja kocham Polskę. Spędziliśmy tu dużo czasu. Oczywiście nigdy nie mamy za dużo czasu, żeby wszystko zobaczyć. Podczas poprzednich tras mieliśmy więcej czasu. Teraz wszystko jest większe, wymaga więcej pracy, tak więc nie mamy teraz za dużo czasu na zwiedzanie.

RL: Ile razy byliście w Polsce?

RBByliśmy tu już dziewięć, albo dziesięć razy.

RL: W 2007 roku odwiedziliście Kraków, Poznań i Warszawę. Ja właśnie jestem z Krakowa. Czy widziałeś to miasto?

RB: Tak, widziałem Kraków. Wspaniałe miasto, jest jednym z moich ulubionych miejsc. Jest naprawdę piękne.

RL: A jak Ci się podoba Wrocław?

RB: Niestety nie mieliśmy okazji zobaczyć miasta, przyjechaliśmy tu i od razu zabraliśmy się do pracy. Nie było czasu na zwiedzanie. Za godzinę mamy próbę dźwięku.

RL: Czyli jesteście mocno zajęci?

RB: Tak.

RL: Wiesz, że w Polsce mamy taki zwrot, że „wszystkie Ryśki to fajne chłopy”? (przetłumaczyłem to, jako: All Richards are cool guys). To jest cytat z kultowego polskiego filmu.

RB: Nie wiedziałem. Muszę sobie zrobić taki podkoszulek! (śmiech)

RL: Ryszard to również imię królów. Czy czujesz się królem? Królem muzyki?

RB: Nie, nie całkiem (śmiech),

RL: Dlaczego nie?

RB: Jestem zbyt skromną osobą.

RL: Kto według Ciebie jest królem muzyki?

RB: Król to taki ktoś, kto wydaje rozkazy i nie wszyscy go lubią. Królem muzyki? Hmmm… Tak wiele osób można wymienić. Moim ulubionym artystą jest na przykład David Bowie. Jest naprawdę wielu wspaniałych muzyków i grup z lat 60-tych. Beatlesi byli królami. Lubię też wielu artystów z lat siedemdziesiątych, grupy takie jak Led Zeppelin. Wiele się działo w tych latach ze wszystkimi rodzajami muzyki. Na przykład: folk i Joni Mitchell. Soul i Stevie Wonder. To było coś niewiarygodnego - glam  rock i Bowie, czy też Roxy Music, ale również grupy progresywne. No i oczywiście doceniam zespoły punkowe, które doszły do głosu pod koniec lat 70-tych. Wydaje mi się, że to była najlepsza dekada dla muzyki.

RL: A co z Michaelem Jacksonem, może on nie jest akurat królem muzyki, ale na pewno królem popu?

RB: On jest, a w zasadzie był wspaniały, niewiarygodny! Spotkałem go!

RL: Naprawdę? Kiedy?

RB: Spotkałem go w Londynie w studio. Pracował z Paulem McCartneyem.

RL: To było w latach osiemdziesiątych?

RB: Dokładnie w osiemdziesiątym drugim. Dawno temu. Paul McCartney jest bardzo przyjacielskim facetem. Normalnym, przyjacielskim kolesiem. Spacerował sobie wokół studio interesując się, co się dzieje wokół. Nagrywałem wtedy ze swoją grupą Japan. Paul wszedł do studia i przysłuchiwał się jak gramy. Tam również nagrywał Michael Jackson.  Uścisnąłem mu dłoń, która była taka miękka. On był jak „obcy”. To było jak spotkanie z kimś, kto nie był człowiekiem. Coś jak inna forma życia. Naprawdę dziwne.

RL: A co sądzisz o tym wielkim show wokół jego pogrzebu i śmierci? To było naprawdę smutne. To było takie komercyjne.

RB: Tak samo było z księżną Dianą, kiedy zmarła w Anglii. Wszyscy nagle zaczęli się smucić, wszystko wokół było takie szalone. Jest mi przykro z tego powodu. Nie mogę uwierzyć, że był złą osobą (dot. Jacksona), że zrobił te wszystkie rzeczy, o których mówili. W Anglii to się nazywa aseksualnością. On tylko zawsze chciał odzyskać swoje dzieciństwo, którego przecież tak naprawdę nigdy nie miał. Na pewno był dość dziwny i oryginalny, ale nie był zły.

RL: Zadam Ci teraz podchwytliwe pytanie. Jakie znane osoby znasz z Polski?

RB: Z Polski?

RL: Niekoniecznie królów! I niekoniecznie ze świata muzyki? Kogo pamiętasz albo rozpoznajesz?

RB: Czy Klaus Kinski jest Polakiem? My lubimy Klausa Kinskiego. Był bardzo znanym twórcą. Nie wiele osób wie, że był Polakiem, ale on naprawdę był Polakiem. Próbuję sobie teraz coś przypomnieć. (prawdopodobnie Richard miał na myśli Klausa Kinskiego, a właściwie Nikolausa Karla Günthera Nakszyńskiego, ur. 18 października 1926 w ówczesnym Zoppot - obecnie Sopocie - wchodzącym w skład Wolnego Miasta Gdańska, zm. 23 listopada 1991 w Lagunitas, w Kalifornii, niemieckiego aktora, epizodycznie pisarza, reżysera i scenarzystę. Ojca znanej aktorki Nastassji Kinski).

RL: Nie znam tego nazwiska (Richard powiedział to nazwisko tak, że zabrzmiało dla mnie jak: Klaskinski, dlatego też nie mogłem sobie wtedy uzmysłowić o kogo chodzi).

RB: On był naprawdę bardzo znany. Jak Mozart. Więcej sławnych Polaków nie znam! Kto jest sławny z Polski?

RL: A co z Janem Pawłem II? Papieżem?

RB: Tak! Papież. I jeszcze Lech Wałęsa.

RL: Lech Wałęsa, człowiek, który się przeciwstawił sowieckiej sile! Ikona wolności.

RB: Oczywiście! Absolutnie masz rację.

RL: A co z muzyką? Czy znasz jakieś polskie zespoły rockowe i progresywne?

RB: Myślę, że nie znam żadnych. Naprawdę nie znam. Czy jest taka grupa Riverside? To jest prawdopodobnie jedyna grupa, o której słyszałem. Wprawdzie nie słyszałem żadnego ich albumu, ale widziałem ich na festiwalu, na którym graliśmy. Słyszałem ich grających na scenie. Oni wtedy brzmieli zupełnie jak Porcupine Tree.

RL: Wg mnie brzmią ciężej.

RB: Myślę, że się teraz zmienili.

RL: Jaka jest różnica między publicznością amerykańską, dla której graliście w zeszłym miesiącu, a publicznością europejską? Czy są tacy sami?

RB: Są bardzo podobni. Amerykanie są trochę bardziej otwarci. Tak samo jest według mnie w Polsce, w Grecji czy we Włoszech. Ludzie nie przejmują się zbytnio tym co jest modne, a czego nie lubią. Wszyscy potrafią się bawić i pokazują to. Ostatnio graliśmy w Niemczech i tam ludzie są bardzo zamknięci, na pewno się cieszą, ale tak w środku, można zwariować, bowiem nie pokazują na zewnątrz swoich emocji.

RL: Czy Anglicy są też zamknięci?

RB: Anglicy są ok. Najlepiej gra się w Londynie. Londyn jest bardzo wymagający, ponieważ tam jest organizowanych wiele koncertów. Mieliśmy dobry występ w Londynie podczas tej trasy.

RL: Jutro jedziecie do Niemiec.

RB: Tak, jutro wracamy do Niemiec.

RL: Czy macie alternatywny zestaw instrumentów, scenę, konstrukcję, czy tylko jeden zestaw?

RB: To jest cały czas ten sam zestaw. Cały ten sprzęt jeździ z nami. Podróżujemy głównie nocą.

RL: W jednym z polskich wywiadów znalazłem zdanie o Tobie i fortepianie. Podobno nie lubisz grać na fortepianie. Jaka jest różnica dla muzyka takiego jak ty w graniu na keybordzie i na fortepianie? W końcu i tu i tu są biało-czarne klawisze.

RB: Fortepian jest instrumentem akustycznym, który ma w zasadzie jedno brzmienie. Nie jestem technicznym muzykiem. Nigdy nie byłem dobry w grze technicznej. Mój styl gry jest bardzo prosty. Dzięki syntezatorom wszystko jest możliwe, mogę wydobyć każdy dźwięk. Dla mnie najważniejszą rzeczą jest kontrolowanie dźwięku i to właśnie lubię. Kiedy byłem młodszy mogłem grać jedną nutę i ona mogła być była interesująca ze swoim dźwiękiem. Kiedy grasz dwieście nut to zaczyna robić się nudne.

RL: Rozumiem, że potrzebujesz bardziej ekspresyjnych środków wyrazu.

RB: Mogę grać na fortepianie bardzo spokojnie, trochę w stylu Erika Satie czy Talk Talk. Jednak większość muzyków gra na fortepianie bardzo ciężko uderzając w klawisze (tu zastukał w stół, żeby zobrazować jak się gra w taki sposób). Ja wolę grać na tanich plastikowych klawiszach.

RL: A co myślisz o Jean Michael Jarre? On gra na świetlnych harfach i na różnych instrumentach i syntezatorach.

RB: Jean Michael Jarre gra rzeczywiście na syntezatorach od wielu lat. On jest bardzo ukierunkowany w stronę elektronicznych dźwięków i wielkich widowisk. Takich spektakli.

RL: Na ostatniej płycie gracie 55-cio minutowy utwór. Czy zagracie go dziś w całości?

RB: O tak. Gramy rzeczywiście 55 minut a potem wychodzimy na 5-cio minutową przerwę (w rzeczywistości 10-cio minutową), a potem wracamy i gramy starsze kawałki.

RL: Jak zapamiętujesz ten cały materiał, dźwięki, frazy? Co robisz, żeby się nie pomylić?

RB: Po to właśnie robimy wcześniej próby. Ćwiczymy to oddzielnie w domu, a później już wspólnie jako zespół  gramy całość. Na początku było trudno, ale teraz jest już w sumie łatwo.

RL: Ok, rozumiem, że po kolejnych powtórkach, w zasadzie ciągłym powtarzaniu zapamiętujesz wszystkie elementy.

RB: Trzeba się skoncentrować. A tak naprawdę, w końcu ćwiczymy to podczas każdego wieczornego koncertu.

RL: Jaka jest wg Ciebie przyszłość płyt CD?

RB: Nie jest dobrze.

RL: Nie jest dobrze, czyli tak jak z winylami w przeszłości?

RB: O, tak. Całkiem podobnie. Wielu ludzi jest tym rozczarowanych, takim obrotem sprawy. Dla nas i dla naszych fanów to też jest problem, bo ludzie wciąż chcą kupować fizyczny produkt. Tak wiec kontynuujemy wydawanie specjalnych edycji, naprawdę ładnych wydań czy książek.

RL: … mp3 nie można dotknąć. Nie można położyć na półce, wziąć do ręki, wyciągnąć wkładki, czy okładki.


RB: Robimy to wszystko. Robimy też produkty dla tych, którzy chcą sobie ściągnąć, robimy specjalne edycje (de-lux), które kosztują czasami 70 funtów.

RL: Jak Porcupine Tree znajdzie się w tej muzycznej przyszłości?

RB: Oferujemy wszystkie formaty, ludzie mogą sobie po prostu wybrać. Nasze preferencje idą w kierunku fizycznych opakowań, one są cały czas na sprzedaż. Produkujemy cały czas naprawdę ładne opakowania na płyty. Mamy nadzieję, że nasi fani będą cały czas chcieli je kupować. W muzycznym biznesie wszystko jest aktualnie oparte na koncertach. To jest najważniejsza z części tego biznesu. Sprzedaż CD jest w tej chwili promocją dla koncertów.

RL: Czy przygotowaliście coś specjalnego na dzisiejszy koncert?

RB: Nic! (z uśmiechem)

RL: Nic?

RB: Dlaczego mielibyście dostać coś specjalnego w Polsce skoro nikt inny nie dostał. (śmiech)

RL: ...może coś, czego nie graliście nigdy wcześniej?

RB: Mamy nadzieję, że to będzie tak czy inaczej inne/specjalne. Zmieniamy trochę utwory w drugiej części. Każdy show jest inny. Różnica jest widoczna w drugiej części. Pierwsza część koncertu jest taka sama każdego wieczoru.

RL: Czyli usłyszymy 55-minutowy utwór.

RB: Tak, wszystkie te kawałki są ze sobą połączone.

RL: Poza graniem w Porcupine Tree rozwijasz także swoją solową twórczość, czy łatwo jest pogodzić te obie działalności?

RB: Twórczość solowa jest dla mnie problemem, ponieważ nie lubię pracować sam ze sobą. Cieszy mnie praca z innymi muzykami. Lubię pracować z ludźmi. Lubię być w grupie. Kiedy pracujesz sam, jesteś tylko ty, nie ma żadnych niespodzianek. Nie ma nikogo, kto Cię o coś zapyta, porozmawia z Tobą. Mimo tego, że ciągle to robię (nagrywam albumy solowe), to jednak wolę pracować z innymi ludźmi. W ostatnim czasie wydałem dwa solowe albumy.

RL: Planujesz coś stworzyć w najbliższej przyszłości?

RB: Mam zamiar nagrać następną płytę. Tym razem będę nagrywał z moim przyjacielem Steve’em Hogarthem z Marillion. Chcieliśmy popracować trochę razem. Tak, więc będą wspólne utwory. Ja odpowiadam za muzyczną stronę tego przedsięwzięcia, a on za teksty.

RL: Jakie masz zainteresowania niepowiązane z muzyką?

RB: Tenis. Gram w tenisa. Gram często w turniejach.

RL: Ale do tego potrzeba czasu! Pomiędzy koncertami chyba nie masz czasu grać w tenisa?

RB: No to jest właśnie problem. Lubię grę z przeciwnikami. Gram w turniejach i reprezentuję moją okręg w Anglii. Mieszkam w hrabstwie/okręgu i ich reprezentuję.

RL: Jesteś na topie listy?

RB: Wygrałem ostatnio turniej dla weteranów powyżej 45 lat. Teraz jestem kontuzjowany, więc i tak nie mogę grać.

RL: Jesteście perfekcyjnymi muzykami. Kto jest waszym idolem? Kogo naśladujecie? Kto Was inspiruje?

RB: Wiele rzeczy mnie inspiruje. Myślę, że zespół, który widziałem ostatnio jest niewiarygodny. To był zespół Magma. Francuski zespół progresywny. Grają od 40-tu lat. Perkusista nazywa się Christian Vander. To jest zespół z dużą historią. Ich występy są wspaniałe. Są niesamowici. Jest wiele aspektów, które mnie inspirują. Ich życie, rodzaj napędzającej ich energii i samo podejście do grania. Bardzo inspiruje mnie również Mark Hollis z Talk Talk. Wszyscy lubimy Sigur Ros. To grupa z Islandii. Ich muzyka jest po prostu wspaniała.

RL: To wszystko muzycy i zespoły, a co cię inspiruje z otoczenia? Może drzewa, wiatr, odgłosy natury.

RB: To inspiruje mnie najbardziej. Wiesz, muzycy swoją drogą, ja nie chce brzmieć jak oni. Lubię Joni Mitchell czy Neila Younga. Ale masz rację takie rzeczy jak miejsca, dźwięki, atmosfera, takie rzeczy jak emocje wpływają mocno na moją muzykę.

RL: Richard, dziękuję Ci bardzo! Życzę, udanego koncertu. Mam nadzieję, że spotkamy się na następnej trasie w Polsce.

RB: Tak, mam nadzieję, że odwiedzimy wtedy więcej miejsc.

RL: Czy mogę Ci zrobić zdjęcie? (I tu było wielkie BUUM! Zaplątałem się w pasek torby od aparatu, pociągnąłem za stołek i prawie wylądowałem pod stołem. Na szczęście aparat przeżył, Richard też przeżył, mnie się nic nie stało, a w efekcie możecie przeczytać niniejszy wywiad i zobaczyć kilka zdjęć, jakie udało mi się zrobić.)

 (Proszę kliknąć na zdjęcie, aby obejrzeć je w większej rozdzielczości)

Ryszard Lis
Współpraca: Arkadiusz Cieślak

zobacz też: relację z koncertu Porcupine Tree, Rose Kemp - Wrocław, Hala Orbita, 28.10.2009
                    Porcupine Tree

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.