Abel Ganz

Oceń ten artykuł
(10 głosów)
(2014, Album Studyjny)

01. Delusions of Grandeur - 2:12
02. Obsolescence Pt. I - Sunrise - 3:40
03. Obsolescence Pt. II - Evening - 4:41
04. Obsolescence Pt. III - Close Your Eyes - 5:01
05. Obsolescence Pt. IV - The Dream - 6:12
06. Obsolescence Pt. V - Dawn - 3:49
07. Spring - 2:25
08. Recuerdos - 4:20
09. Heartland - 5:08
10. End Of Rain - 5:33
11. Thank You - 6:57
12. A Portion Of Noodles - 3:22
13. Unconditional - 14:05
14. The Drowning - 5:25

Czas całkowity - 1:12:30

- Stuart MacFarlane - wokal, gitara, gitary akustyczne
- David Mitchell - gitara, gitara akustyczne
- Stephen Donnelly - gitara basowa, kontrabas, fretless bass
- Denis Smith - perkusja, dodatkowy wokal
oraz:
- Jack Webb - instrumenty klawiszowe (1,5,9,10,13), fortepian (2,3), Mellotron (2,3,6), Hammond (3,4,6), dodatkowy wokal
- Hugh Carter - dodatkowy wokal (3), gitara akustyczna (10)
- Ed Higgins - congas (3,10,13), perkusja (10)
- Iain Sloan - pedal steel guitar (3,11), gitara 12-strunowa (13)
- Stevie Lawrence - tin whistle (3), gitara 12-strunowa (5), low whisle (10), dobro (11)
- Hew Montgomery - instrumenty klawiszowe (4)
- Sarah Cruickshank - obój (1)
- Frank Van Essen - skrzypce i altówka (1)
- David Carlton - flet (5)
- Stephen Lightbody - organy kościelne (5)
- Alastair McGhee - trąbka (8,13), flugelhorn (8)
- John Milne - tuba (8), puzon (8,13)
- Joy Dunlop - wokal (9)
- Malcolm Jones - akordeon (11)
- Jerry Donahue - gitara (11)
- William Barbero - gitara (13)
- Andrew Brodie - saksofon (13)
- David MacDonald - saksofon (13)
- Tom MacNiven - trąbka niema (13)
- Brass Band Of Johnstone - instrumenty dęte (14)
- Paul Kiernan - dyrygent (14)
- Chris Brown - aranżacje (14)
- Fiona Cuthill - rejestrator (2,3)

 

Media

1 komentarz

  • Krzysztof Baran

    Zespół Abel Ganz zawsze kojarzył mi się z dobrym smakiem w muzyce. To także zespół, który kojarzy mi się ze swego rodzaju muzycznym uporem, bo jak tu nie postrzegać w ten sposób formacji, która wiecznie w swej historii miała pod górkę? Początkowo kojarzeni z rockiem neoprogresywnym z lat 80-tych, z frontmanem Alanem Reed’em oraz muzyką, będącą wypadkową fascynacji takimi zespołami jak Camel czy Genesis, po kilku latach istnienia i po licznych burzach personalnych gdzieś nam troszkę zaginęli. Wiele osób mówiło że to już chyba koniec. Na szczęście ów muzyczny upór i wiara w to co się naprawdę lubi robić znów zwyciężyły. 5 lat temu Ganz wydali przepiękny albumu zatytułowany „Shooting Albatros”. Pamiętam, że tamta płyta tak bardzo chwyciła mnie za serce, że nie mogłem się z nią rozstać w odtwarzaczu.

    Dziś po raz kolejny słucham kolejnej, zupełnie nowej propozycji Szkotów. I znów jestem szczerze poruszony ich muzyką. Znów spore zmiany nastały w ich ogólnym brzmieniu. Na płycie panuje bowiem ciepły, spokojny, przesycony przepięknymi melodiami folk. Folk brzmiący bardzo celtycko, w każdym ułamku sekundy tego materiału przenoszący nas pomiędzy szkockie wzgórza i góry, w cień murów celtyckich zamków oraz na wysokie nadmorskie klify, o które rozbijają się zimne fale Atlantyku.
    Niewiele w tej muzyce jest śladów muzyki, z którą Abel Ganz są powszechnie kojarzeni. Myślę tu o albumach takich jak: „The Dangers Of Strangers” czy tych jeszcze starszych z lat 80-tych. Choć i one na tym albumie są i funkcjonują. Jest tu jednak coś, co przede wszystkim płynie z głębi duszy każdego z muzyków Abel Ganz. Przeogromne serce do prawdziwej melodii, tej przez duże M, której nie powstydziliby się Ani Andy Latimer, ani Ian Anderson, ani też żaden z innych muzyków, w których duszach płynie celtycka krew. Bo ten album nie został nagrany po to by zyskać ogromną popularność, nawet na miarę kanonów art-rockowych. Album „Abel Ganz” – bo taki po prostu nosi tytuł, został nagrany dla osób które nadają na tych samych falach co panowie: Stuart "Mick" MacFarlane, Denis Smith, Stevie Donnelly, Stephen Lightbody oraz Davie Mitchell.
    Takiej muzyki dziś nagrywa się niestety coraz mniej. Ma ona bardzo pod górkę, tak samo zresztą jak będący zawsze troszkę na uboczu muzycznego zgiełku, zespół Abel Ganz. Ale ma ta muzyka jednocześnie tak wielką siłę, że jestem przekonany iż jej duch przetrwa, bo siła przekazu w niej jest przeogromna. Album polecam przede wszystkim fanom formacji Camel, bo chyba do muzyki poczciwego Wielbłąda jest ona najbardziej zbliżona. A jeśli dodam, że albumowi „Abel Ganz” wystawiam dziś ocenę najwyższą z najwyższych, niechaj będzie to impuls dla każdego z Was, by z tym przepięknym albumem się zaznajomić. Naprawdę warto!

    5/5 z rozgrzaną do czerwoności duszą i wypiekami na twarzy...

    Krzysiek „Jester” Baran

    Krzysztof Baran niedziela, 12, październik 2014 16:04 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Rock Neoprogresywny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.