Director's Cut

Oceń ten artykuł
(12 głosów)
(2002, album studyjny)
1. The Godfather (2:46)
2. Der Golem (2:38)
3. Experiment in Terror (2:40)
4. One Step Beyond (2:58
5. Night of the Hunter (Remix) (0:58)
6. Cape Fear (1:48
7. Rosemary's Baby (3:20)
8. The Devil Rides Out (Remix) (1:38)
9. Spider Baby (2:26)
10. The Omen (1:49)
11. Henry: Portrait of a Serial Killer (3:08)
12. Vendetta (1:59)
13. Untitled (0:04)
14. Investigation of a Citizen Above Suspicion (4:00)
15. Twin Peaks: Fire Walk With Me (3:28)
16. Charade (3:04)

Czas całkowity: 38:44
- Mike Patton / wokal, głos, krzyki, wrzaski......
- Buzz Osborne / gitara elektryczna
- Trevor Dunn / gitara basowa
- Dave Lombardo / perkusja
Więcej w tej kategorii: Suspended Animation »

1 komentarz

  • Krzysztof Pabis

    Niedawno napisałem recenzję ostatniej jak dotychczas płyty Fantomasa - Suspended Animation (2005). W wyniku tego zwrócono mi (słusznie) uwagę, że recenzując ją nie starałem się zrozumieć intencji, która przyświecała temu projektowi i należycie przedstawić i wytłumaczyć wszystkiego, co się za nim kryje. Przyznam, że wynikało to głównie z rozczarowania, jakim był dla mnie ten album po tym jak Fantomas wypuścił Directors Cut (2002) i Delirium Cordia (2004). W ciekawej recenzji Suspended Animation Mikołaj Gołembiowski zwraca uwagę na to, że Fantomas przynosi wyraźny powiew świeżości i że może (a nawet powinien) stać się inspiracją dla muzyków rockowych. Czytając recenzję Mikołaja zdałem sobie jednak sprawę z tego, dlaczego nie starałem się zrozumieć tej płyty, podczas gdy z przyjemnością słucham dwóch pozostałych z wymienionych wyżej tytułów.

    Fantomast tworzy faktycznie muzykę interesującą, a Mikeowi Pattonowi udało się wypracować coś, co jest niezwykle ważne (choć nie jest jeszcze kluczem do sukcesu), a więc niepowtarzalne i charakterystyczne brzmienie. Na Delirium Cordia słyszymy zastosowanie tego brzmienia do formy bardziej eksperymentalnej, podczas gdy na Directors Cut jest ono zastosowane do formy klasycznej. Z tego powodu Fantomas naprawdę zasługuje na określenie rock progresywny, czego często nie można powiedzieć o wielu innych nowych zespołach powielających o dawna już znane formuły i niepróbujących szukać jakichkolwiek nowych rozwiązań.
    Choć na Directors Cut Fantomas korzysta z brzmienia i środków wyrazu obecnych także na innych płytach tej grupy to jednak pojawia się tu coś jeszcze - doskonałe kompozycje. Nazwiska ich autorów mówią same za siebie: Henry Mancini, Angelo Badalamenti, Ennio Morricone, Krzysztof Komeda. Płyta ta zawiera interesująco zaaranżowane wersje utworów do starych filmów takich jak: Dziecko Rosemary, Śledztwo w sprawie obywatela poza wszelkim podejrzeniem, Omen, Szarada czy Ojciec chrzestny i trzeba przyznać, że kompozycje te są równie dobre, a czasem może nawet lepsze niż sam obraz. Na tej płycie nie przeszkadzają wstawki grindcorowe, czy trash metalowe riffy, a także inne charakterystyczne dla muzyki Fantomasa środki wyrazu. Wręcz przeciwnie tworzą one niepowtarzalny klimat i powodują uśmiech zaskoczenia u słuchacza znającego tradycyjne wersje tych utworów.
    Oceniam ten album na 4 z minusem. Zachęcam jednocześnie do sięgnięcia do albumu Delirium Cordia - płyty nieco zwariowanej, ale być może najlepszej w dyskografii Fantomasa, którą mogę z czystym sumieniem ocenić na pełne 4. Nawiązując raz jeszcze do recenzji Mikołaja wydaje mi się różnice między nami polegają na tym, że ja wolałbym chyba, aby muzycy szukali inspiracji w tym jak Fantomas przerobił stare kawałki na Directors Cut lub w eksperymentach z Delirium Cordia. Dlatego rozczarowało mnie Suspended Animation. Ponieważ aby nadal pozostać interesującym dla słuchacza brzmienie to za mało. Czekam więc na to kiedy muzycy Fantomasa przestaną tylko bawić się dźwiękiem, co już kilkakrotnie pokazali ale połączą to z dobrymi własnymi kompozycjami.
    Na pełną 5 zasłużą dopiero, gdy stworzą własne utwory, które będą równie dobre, jak te obecne na ich drugiej płycie, a jednocześnie nadal zanurzone w ich niepowtarzalnym stylu. Wydaje się, że po Directors Cut i Delirium Cordia jest to logiczny krok do przodu natomiast w dalszej perspektywie będę już chyba musiał oczekiwać czegoś jeszcze nowszego i bardziej niepowtarzalnego, co sprawi, że określenie rock progresywny będzie tu można nadal stosować z pełnym przekonaniem o jego słuszności ;-)

    Krzysztof Pabis środa, 01, czerwiec 2011 15:35 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.