Astroferia

Oceń ten artykuł
(7 głosów)
(1977, album studyjny)
1. Castrelos
2. Mulatas De Fuego
3. Romanco De La Ribera
4. Al Bar Petxina La Basca Cuina Un Ritme Que Es Cosa Fina
5. Asrtoferia
6. Malambo De Rafael Barrett
7. "84"
8. Reggae De Les Regates
9. El Tresor De Port Lligat
10. Matraca i Fuga
Więcej w tej kategorii: « Fred Pedralbes

1 komentarz

  • Rafał Ziemba

    Drugi, ostatni album Secta Sonica zwie się Astroferia i faktycznie przenosi nas w stratosferę jazzrockowych dźwięków. Materiał po raz kolejny jest krótki (dziesięć utworów w trzydzieści siedem minut), ale bardzo intensywny.

    Otwierający album Castrelos rozpoczyna się szybkim rytmem perkusji a po chwili dołączają do niej gitary z pogranicza jazzu i progresywnego rocka. Mulatas De Fuego przypomina z kolei o latynoamerykańskich elementach w muzyce zespołu. Klawisze i perkusja utrzymane są wyraźnie w tym klimacie. Secta Sonica jednak nie ogranicza się do takiego grania, przełamując je co chwilę bardziej rockowymi motywami. Zaskakujące, jak wiele muzyki można zmieścić w niecałych trzech minutach. Kompozycje numer trzy i cztery przynoszą ze sobą dawkę pogodnego grania, zdecydowanie łagodniejszego, niż na pierwszej płycie. W sumie szkoda trochę, że zniknęły gdzieś te zadziorne gitarowe riffy.

    Secta Sonica powraca do ambitniejszego rocka wraz z utworem tytułowym. Astroferia to piękne, balladowe dźwięki, delikatne, spaceowe efekty w tle, oraz świetna partia gitary solowej. Jeden z najciekawszych numerów to Malambo De Rafael Barrett. Po raz kolejny świetne, na przemian ostre na przemian akustyczne granie, z bardzo charakterystyczną, wpadającą w ucho melodią. Kolejną interesującą kompozycją jest 84. Jazzowo-psychodeliczna mieszanka, którą ja osobiście bardzo lubię. Szkoda tylko, że po raz kolejny jest to utwór nie przekraczający trzech minut.

    Łagodniejsze oblicze zespołu ukazuje Reggae De Les Regates, które w zasadzie nie przypomina zbytnio reggae, ale i tak jest sympatycznym numerem. Co ciekawe, dwie ostatnie, najdłuższe kompozycje na Astroferia nie przynoszą wcale wiele więcej pomysłów, niż ich najkrótsze kawałki. Trzymają poziom, są ciekawe, ale nie wyróżniają się niczym szczególnym jeśli o cały album chodzi. No może za wyjątkiem tego, że początek Matraca I Fuga przypomina mi trochę Som Imaginario, choć są to dość dalekie echa.

    Tak więc, mamy płytę, która nie jest tak dobra jak debiut, ale nie jest też o wiele od niego słabsza. Złagodzone zostało trochę brzmienie, a duża ilość ostrych gitar zamieniona na więcej aranżacyjnej zabawy.

    A tak swoją drogą, to sama wkładka albumu skrywa małą ciekawostkę. Otóż, wyobraźcie sobie, że Secta Sonica składa podziękowania grupom takim jak Los Jaivas, Alas, Crucis, El Polen, Area, Malicorne, Triana, Musica Urbana oraz wielu innym, których nie ma sensu wymieniać tu wszystkich. Ciekawostka ta ukazuje, że w latach siedemdziesiątych istniał jednak dość swobodny przepływ muzyki progresywnej, którą inne grupy mogły się inspirować.. Ponadto, teraz należy się dwa razy zastanowić twierdząc, że jedna mniej znana grupa nie mogła znać i inspirować się muzyką innego mało znanego zespołu. Podziemie (w tym także Secta Sonica) zawsze było wielkie, należy zadać sobie tylko trochę trudu aby je odszukać.

    To tyle dygresji.

    4,5/5

    Rafał Ziemba poniedziałek, 27, wrzesień 2010 21:30 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Jazz-Rock / Fusion

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.